Piesza Pielgrzymka z Trenton do Amerykańskiej Częstochowy - 12-13 sierpnia 2023
Interview with St. Hedwig's Pastor Dr. Jacek Labinski
Mark 13,33-37:
Jezus powiedział do swoich uczniów: Uważajcie, czuwajcie, bo nie wiecie, kiedy czas ten nadejdzie. Bo rzecz ma się podobnie jak z człowiekiem, który udał się w podróż. Zostawił swój dom, powierzył swoim sługom staranie o wszystko, każdemu wyznaczył zajęcie, a odźwiernemu przykazał, żeby czuwał. Czuwajcie więc, bo nie wiecie, kiedy pan domu przyjdzie: z wieczora czy o północy, czy o pianiu kogutów, czy rankiem. By niespodzianie przyszedłszy, nie zastał was śpiących. Lecz co wam mówię, mówię wszystkim: Czuwajcie!
Od dnia pierwszego grzechu, kiedy Bóg olśnił Adama obietnicą Odkupiciela, nadzieje ludzkości skierowały się ku zapowiedzianemu zbawieniu. Prorocy byli jego niestrudzonymi heroldami. „Tyś, Panie, naszym Ojcem, Odkupiciel nasz to Twoje imię odwieczne... Oto Tyś zawrzał gniewem, bośmy grzeszyli przeciw Tobie od dawna i byliśmy zbuntowani... A jednak, Panie, Tyś naszym Ojcem” (Iz 63, 16; 64, 4–7). Głębokie poczucie grzechu i niezdolności człowieka do podniesienia się przeplata się z pragnieniem zbawienia, z ufnością ku Bogu wyrażoną w słowach niemal ewangelicznych: „Tyś naszym Ojcem”. Wydaje się, że Izajasz swoją wzruszającą modlitwą chciałby przyspieszyć przyjście Zbawiciela: „Obyś rozdarł niebiosa i zstąpił!” (63, 19). Historia mówi, jak to wołanie zostało wysłuchane i obietnica Boga wypełniona. Istotnie, niebiosa rozdarły się, a ludzkość otrzymała swojego Zbawiciela, Pana Jezusa. Prośba Izajasza jest jednak ciągle aktualna, liturgia zaś powtarza ją w czasie Adwentu: „Obyś rozdarł niebiosa i zstąpił!” Syn Boży historycznie już przyszedł i przez swoją mękę, śmierć i zmartwychwstanie zbawił grzeszną ludzkość. Mimo to tajemnica ta, aczkolwiek sama w sobie już wypełniona, powinna aktualizować się dla każdego człowieka i stale w nim ponawiać, by przywieść go „do wspólnoty z... Jezusem Chrystusem, Panem naszym” (1 Kor 1, 9). Dopóki ta wspólnota nie stanie się doskonałą, czyli dopóki łaska nie ogarnie i nie przemieni człowieka całkowicie, ma on jeszcze powód do wyczekiwania Zbawiciela. Pan przychodzi nieustannie przez sakramenty, przez swoje słowo, które głosi Kościół, przez natchnienia i pobudki wewnętrzne. Nie ma końca przyjmowaniu Go i pragnieniu, aby przychodził zawsze, w sposób coraz bardziej intymny, głęboki, przemieniający: „Duch i Oblubienica Kościół mówią: «Przyjdź!»”, i każdy wierny powtarza: „Przyjdź, Panie Jezu” (Ap 22, 17. 20). Św. Paweł wyrażając Koryntianom radość z powodu łaski Bożej, jaką otrzymali w Chrystusie — w Nim bowiem zostali wzbogaceni we wszystko i w Nim posiadają wszelki dar — wzywa ich do oczekiwania „objawienia się Pana” (1 Kor 1, 4–7). To są owe dwa bieguny, wśród których wznosi się łuk chrześcijańskiego Adwentu: wdzięczna pamięć o narodzeniu Zbawiciela i o wszystkich darach otrzymanych od Niego oraz o Jego chwalebnym „objawieniu się” na końcu czasów. Jeżeli ten okres środkowy jest istotnie wypełniony oczekiwaniem świadomym i czynnym, Bóg sam, jak mówi Apostoł, wiernych „będzie umacniał aż do końca, aby byli bez zarzutu w dzień Pana naszego Jezusa Chrystusa” (w. 8). Na wierność człowieka, który żyje oczekując swojego Boga, odpowiada wiernością Bóg, który niezawodnie dotrzymuje swoich obietnic. Wierność człowieka zaś powinna być taka, jaką ukazuje Ewangelia powinna być ofiarną służbą w wypełnianiu własnego obowiązku bez poddawania się zmęczeniu czy lenistwu. Tak jak to czyni gorliwy sługa, który nie zasypia podczas nieobecności gospodarza, lecz spełnia prace, które zostały mu zlecone; kiedy zaś powróci gospodarz „z wieczora czy o północy, czy o pianiu kogutów, czy rankiem” (w.35), zastanie go zawsze na swoim miejscu, oddanego pracy, nie zalęknionego jak ktoś, kto został przyłapany na błędzie, lecz rozradowanego, że zobaczył pana. A ponieważ dla chrześcijanina Bóg jest nie tylko Panem, lecz Ojcem, spotkanie będzie pełne radości.
Zapakowany podarunek z przyklejonym ornamentem prosimy o przyniesienie do kościoła nie później niż do 17 grudnia. Serdeczne Bóg zapłać.
Słuchamy dziś pięknego hymnu Magnificat, który mamy nie tylko rozważać intelektualnie, ale przyjąć sercem. To modlitwa, która ma każdego dnia kształtować naszą modlitwę – Kościół odmawia ją zawsze w Nieszporach, wieczornej modlitwie Liturgii Godzin. Maryja nie skupia się na sobie, ale na Bogu. Ona jest cała zapatrzona w Boga, cała piękna, pełna uwielbienia. Ona uwielbia Jezusa, którego nosi w sobie, którego, jak uczą ojcowie Kościoła, najpierw poczęła w duszy przez wiarę, a potem w ciele. I właśnie ze skupienia na Jezusie płynie Jej radość. Możemy powiedzieć, że choć te słowa wypowiedziała po raz pierwszy w domu Elżbiety, to wypowiada je teraz nieustannie w niebie – jako Królowa Wniebowzięta, całkowicie zjednoczona ze swoim Synem. W każdej Eucharystii głosimy zwycięstwo Chrystusa na drzewie krzyża i wyznajemy wiarę w to, że ostatecznie to On pokona wszelkie zło w świecie, że ostatecznie, pomimo tak groźnej walki, to Chrystus jest zwycięzcą szatana. To wyznanie wypowiadamy zwłaszcza po konsekracji; „Głosimy śmierć Twoją Panie Jezu, wyznajemy Twoje zmartwychwstanie, i oczekujemy Twego przyjścia w chwale”. Ale jest ono też zawarte w słowach odmawianych wspólnie z kapłanem po modlitwie Ojcze nasz: „Bo Twoje jest królestwo, i potęga, i chwała na wieki”. Nie bójmy się wypowiadać tych słów z wiarą i pewnością, że po czasie naszych codziennych zmagań i cierpień – osobistych, rodzinnych, zawodowych – ostatecznie zwycięży Chrystus, a w ich przeżywaniu wystarczy nam Jego łaski.